poniedziałek, 17 stycznia 2011

Wywiad ze Specjalistą p. Lucyną Zalewską


Rozmawiamy z panią Lucyną Zaleską – absolwentką Uniwersytetu Pedagogicznego na kierunku pedagogika specjalna i studiów podyplomowych z zakresu orientacji przestrzennej i samodzielnego poruszania się niewidomych i słabo widzących na Akademii Pedagogiki Specjalnej w Warszawie. Od kilkunastu lat pracuje z osobami niewidomymi.

- Czym się pani zajmuje zawodowo?
-  Jestem nauczycielką orientacji przestrzennej w ośrodku specjalnym dla dzieci niewidomych w Krakowie.
- Dlaczego wybrała Pani akurat taką pracę?
- Skończyłam studia na kierunku pedagogika specjalna ze specjalnością upośledzenie umysłowe. Zawsze chciałam pracować z osobami niepełnosprawnymi. A dlaczego osoby niewidome -  dlatego, że w liceum byłam wolontariuszką w ośrodku dla dzieci niewidomych w Laskach i chyba od tego wszystko się zaczęło..
- Jak według Pani osoby niewidome powinny uczyć się języka?
- Biorąc pod uwagę moje doświadczenia i obserwacje, wydaje mi się, że języki to jest to co osobom niewidomym przychodzi bardzo łatwo, to dlatego że od samego początku przygotowani są na ćwiczenie pamięci, ćwiczą we wszystkich kierunkach, nie tylko jeżeli chodzi o języki. Ich nauka opiera się na zapamiętywaniu, zapamiętywaniu i zapamiętywaniu. Mało jest osób niewidomych, które mają problemy z nauką jakiegokolwiek języka. Bardzo często zdarza się, że osoba posiada sprzężenie np. ślepota i ubytek słuchu równocześnie, wtedy pojawia się problem. Lecz jeżeli osoba jest czysto niewidoma, nie ma w ogóle problemu z nauką języka. Naprawdę świetnie sobie radzą.
- Jak wygląda życie codzienne osoby niewidomej? Jakie problemy może napotkać na swojej drodze?
- Człowiek niewidomy napotyka mnóstwo barier, które musi pokonać. Proste czynności jak znalezienie przystanku autobusowego, wejście do autobusu, wcześniej zlokalizowanie drzwi, znalezienie przycisku otwierającego drzwi – rzeczy dla nas bardzo proste, dla niewidomych są bardzo trudne. Nie obijanie się o ludzi, ominięcie kosza na śmieci i parkujących wszędzie samochodów to wyzwanie. Wejście do budynku, samo wnętrze budynku – to jest coś czego trzeba się uczyć od samego początku. Niewidomi mają bardziej wyćwiczony słuch, co bardzo pomaga, wiedzą gdzie są korytarze, słyszą gdzie kończy się budynek, gdzie są otwarte drzwi. Jeżeli osoba posiada dodatkowe upośledzenie np. problemy ze słuchem, wtedy pojawiają się poważne trudności.
- W jaki sposób człowiek bez odpowiedniego wykształcenia i przygotowania może pomóc osobie niewidomej?
- W bardzo prosty sposób. Wystarczy podejść na przystanku i powiedzieć 124 właśnie przyjechało. Na przystanku zwykle się stoi cicho, osoba niewidoma chcąca poprosić o pomoc, nie wie w którym kierunku się zwrócić i do kogo, w jakiej formie osobowej, czy to jest kobieta czy mężczyzna.
Dużym problemem jest przejście przez ulicę. Nagminnie łamiemy przepisy i przechodzimy na czerwonym świetle. Osoba niewidoma, nie pytając, pójdzie za nami. Zauważamy, że nadjeżdżający samochód jest na tyle daleko, że zdążymy przejść. Tempo osoby niewidomej jest wolniejsze, więc może dojść do nieszczęścia. Osoba niewidoma nie zapyta jakie to światło uważając, że jeżeli inni idą to wszystko jest w porządku. Na przejściu wystarczy powiedzieć jeszcze jest czerwone. Nie wolno mówić, że trzeba iść tam lub tu pani skręci. Nie ma tu. Odpowiedź musi być konkretna, idzie pani prosto ok. 20 kroków, następnie należy skręcić w prawo pod kątem prostym - to bardzo ułatwia sytuację.
- Na czym osoby niewidome powinny szczególnie się skupić podczas nauki języka obcego?
- Przede wszystkim ćwiczenie pamięci i koncentracja uwagi. Należy dużo ćwiczyć. Można to porównać do nauki gry na instrumencie. Osoby niewidome pracują słuchem, ćwiczą nieustannie.
- Czy prowadzi pani zajęcia z niewidomymi dziećmi? Czym różni się praca z niewidomymi dziećmi od pracy z dorosłymi?
- Jeżeli dziecko rodzi się niewidome, rodzic zaczyna chodzić z nim od lekarza do lekarza licząc na cud. Walczy o resztki wzroku. W tym okresie, około trzech pierwszych lat życia odpada cały rozwój motoryczny dziecka, najczęściej jest noszone na ręku, rodzic często nie zajmuje się rehabilitacją, wciąż tylko lekarze i centra okulistyczne. Większość dzieci przychodzi do nas zaniedbanych pod względem rozwoju motoryczno-fizycznego.
Jeżeli dziecko widzi piłeczkę – raczkuje lub wyciąga po nią rączki, dziecko niewidome nie wyciągnie rączek, ono nie wie, że tam coś jest. Jeżeli coś nie zadzwoni, nie zaszumi, nie wyda dźwięku to ono nie będzie reagować, będzie grzecznie siedziało. Spotykam niewidome dzieci, które w wieku 7 lat  nie umieją chodzić po schodach, chodzą na sztywnych nogach, ponieważ wcześniej cały czas siedziały. W przedszkolu są to najgrzeczniejsze dzieci, które siedzą cichutko w kąciku, nic im nie potrzeba, ale to wcale nie prawda.
Najlepszym pierwszym nauczycielem orientacji przestrzennej jest mama. Mama powinna ubierać buty na obcasach. Obcasy powinny stukać, powinno dziecko słyszeć, że mama przychodzi i odchodzi. Ono nie widzi, ale może słyszeć. Najważniejsze jest to by dziecko ją słyszało, nie musi cały czas mówić, wystarczą stukające buty. Zabawki – grające, piszczące, delikatne i miłe faktury – są niezbędne.
Ćwiczymy z dziećmi schemat własnego ciała. Uczymy gdzie jest kciuk, łokieć, kolana, barki. Ćwiczymy relacje typu: stroję przodem, tyłem, bokiem w stosunku do czegoś, coś jest pod, coś jest nad, wszystko trzeba pokazać. Uczymy relacji przestrzennych. Ćwiczymy to przez całą szkołę podstawową. Później, gdy dziecko zna już relacje przestrzenne, dochodzi laska. Ćwiczymy trasy, są to mozolne ćwiczenia powtarzane wiele razy, np. jak dość do określonego miejsca, przystanku, jak wrócić. Trasę dzieli się na kilka etapów, np. do świateł, potem przez ulicę. Ćwiczymy dotyk – bo idziemy z laską i słuch – bo trzeba to połączyć w jedną całość.

Dziękujemy za udzielenie wywiadu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz